Szedłem właśnie z przyjaciółką na małe zakupy kiedy w
wejściu do galerii minąłem się z mężczyzną. Poczułem się jakoś dziwnie i
odwróciłem wzrok, żeby na niego spojrzeć. Wchodził właśnie do czarnego Audi R8.
Wiedziałem, że już nigdy go nie spotkam więc odwróciłem się i przestałem o nim
myśleć. Na zakupach byliśmy do wieczora, w końcu Elizabeth w Sobotę bierze ślub
więc musi mieć wszystko co powinna mieć panna młoda. Jestem jej przyjacielem od
czasów podstawówki. Pewnie gdyby nie fakt, że jestem gejem skończylibyśmy jako
małżeństwo. Cóż w domu byłem koło 20:00. Zapomniałem wziąć ze sobą telefonu, a
kiedy go sprawdziłem miałem osiem nieodebranych połączeń od Akiry. O matko co
ten idiota ode mnie chciał? Nagle sobie o mnie przypomniał? Odłożyłem telefon
na komodę w salonie i poszedłem do łazienki. Zmyłem lekki makijaż i rozebrałem
się wchodząc pod prysznic. Woda spływała po moim ciele, a ja stałem z
zamkniętymi oczyma. Moje włosy były już mokre więc wziąłem trochę szamponu na
rękę i umyłem je. Potem woda spłukała pianę, która także przez jakiś czas
wędrowała po moim ciele. Umyłem całe swoje ciało, każdy jego zakamarek i
wyszedłem. Powoli wycierałem się ciepłym ręcznikiem aby potem szybko wskoczyć w
spodnie od pidżamy. Wychodząc z łazienki usłyszałem dzwoniący telefon. Nie
śpieszyłem się, żeby go odebrać. Kiedy podniosłem go zobaczyłem, że to Aki do
mnie dzwoni. Nie odebrałem. Byłem na niego zły od kiedy mnie wykorzystał. Czy naprawdę
myślał, że mnie to nie zaboli? Idiota! Położyłem się do łóżka w sypialni i
zamknąłem oczy. Wtedy przypomniał mi się mężczyzna wsiadający do Czarnego Audi
koło galerii. Myślałem, że już kiedyś go widziałem, ale nie mogłem sobie
przypomnieć.
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Zwlokłem się z łóżka,
żeby sprawdzić kto to. Otworzyłem drzwi i po prostu mnie zamurowało. Elizabeth
cała zapłakana. Zaprosiłem ją do środka i zaparzyłem herbatę. Usiadłem na krześle, a ona jak zawsze
wdrapała się na moje kolana wtulając we mnie. Pierwszy raz widziałem ją tak zrozpaczoną.
Powiedziała, że jej narzeczony ją zdradził i ze ślubu nici. Wkurzyłem się
okropnie i przytuliłem ją do siebie. Siedziała u mnie do południa, a potem
dostała telefon od siostry i natychmiast do niej pojechała. Postanowiłem wybrać
się gdzieś na miasto. Sam bo niby z kim? Idąc pisałem sms-y do Elizabeth i nie
patrzyłem gdzie idę. Naglę wpadłem na mężczyznę. Miał kruczoczarne włosy z
blond pasemkiem i ubrany był w skórę a także lekko obcisłe spodnie. Kiedy przyjrzałem
się bardziej zobaczyłem, że to mężczyzna, którego widziałem w Galerii.
Uśmiechnął się do mnie.
- uważaj jak chodzisz maluszku – pogłaskał mnie i uśmiechał
się.
Jego głos był taki piękny. Zauroczył mnie nie panując nad
tym co robię poprosiłem go o numer telefonu.
Dał mi go bez problemu.
*Rok później*
Razem z Yuu bo tak miał na imię mężczyzna, którego poznałem
dokładnie rok temu mieliśmy swoją rocznicę. Nie wiem czemu jego rodzice nie
lubili mnie, ale mimo tego dalej się spotykaliśmy. Mieszkaliśmy już od miesiąca
w swoim domu. Po pogrzebie moich rodziców sprzątałem dom i trafiłem na akt
urodzenia… no właśnie. Był to akt urodzenia Yuu. Przeczytałem w nim, że Urodził
się kilka lat po moich urodzinach. Urodziła go moja matka, ale miał innego
ojca. Kochałem się z nim, a tak naprawdę był moim bratem. Do moich oczu
napłynęły łzy wtedy wszedł do salonu. Pokazałem mu kartkę, którą trzymałem w
ręku. Wtedy przytulił mnie. Nie obchodziło go to. Kochał mnie i nie miał
zamiaru mnie zostawić. Cały czas powtarzał, że jesteśmy przyrodnimi braćmi i
nie wiedzieliśmy o tym więc nic nie można nam narzucić. Dostaliśmy zaproszenie
od rodziców Yuu na kolacje więc wieczorkiem pojechaliśmy. Przy kolacji Yuu
upuścił widelec i wszedł pod stół. Nagle na kroczu poczułem jego dłoń i rozpiął
mi rozporek. Wyciągnął mojego członka z bokserek. Podniosłem lekko obrus i
spojrzałem na niego. Był uśmiechnięty i wziął mojego członka do buzi. Ukryłem twarz
w dłoniach udając ból głowy. Cały czas zagryzałem wargę, żeby tylko nie jęknąć.
Robił do szybko więc doszedłem w jego ustach z ogromną siłą. Schował go powrotem
do bokserek i wyszedł z pod stołu. Poszedłem do łazienki szybko przemyć twarz i
uspokoić oddech. Wróciłem do jadalni i zobaczyłem jak Yuu płacze przy stole.
Podszedłem do niego i przytuliłem. Jego rodzice nagadali mu głupot. Wziął mnie
za nadgarstek i wybiegliśmy z domu. Był właśnie środek zimy a my bez kurtek i
butów wybiegliśmy na śnieg. Yuu zabrał mnie nad mały staw i weszliśmy na zamarzniętą
taflę wody. Biegaliśmy po niej on całował mnie. Nagle wpadliśmy do lodowatej
wody. Próbowałem wyjść, ale moje ręce ślizgały się na lodzie. Yuu nic z tym nie
robił przytulił mnie.
- Kouyou zgińmy razem – wtuliłem się w niego i zanurzyliśmy
się w wodzie.
Poczułem zimno, a potem nie czułem już nic….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz