________________________________________________________________________________
Szybko otworzyłem drzwi od łazienki, a wtedy zobaczyłem Uru siedzącego w kącie jak bawi się swoimi zabawkami z dzieciństwa. Wyprowadziłem go z łazienki i posadziłem w salonie na kanapie włączając na telewizorze bajki. Oglądał na prawdę zafascynowany. Poszedłem przygotować mu coś do jedzenia, a mianowicie mleko i ciastka. Na prawdę nie wiedziałem, że szok po utarcie bliskiej rodziny i ćpanie może doprowadzić do jego stanu. Było mi bardzo ciężko. Kiedyś było tak cudownie, wychodziliśmy wszędzie razem, a przede wszystkim mieliśmy swój zespół. Niestety The GazettE rozpadło się po tym jak Uruha zaczął ćpać i wpadł w depresje, która wywołała zacofanie się jego rozwoju do czasu kiedy był trzy letnim dzieckiem. To już nie był Kouyou, którego znałem ale mimo wszystko dalej go kochałem i wspierałem mówiąc, że jestem jego ojcem. Może to chore ale tylko w taki sposób mogłem go swobodnie przytulić albo pocałować przez sen. Na prawdę nie poznawał już swoich przyjaciół. Kiedy reszta chłopaków przychodziła w odwiedziny on uciekał do mojej sypialni, chował się pod łóżko i cicho nucił coś. Nikt nie wiedział co dokładnie nuci. Wydawało mi się, że to piosenka My Devil On The Bed, którą napisał ale nie byłem pewny bo robił to cicho. Podałem mu mleko w butelce i ciastka pokruszone na talerzyku. Spojrzał na mnie, a ja obdarzyłem go uśmiechem szczerym ale jednak bolesnym. On nie uśmiechnął się i znowu spojrzał na telewizor. Oglądając bajki ktoś zadzwonił do drzwi. Poszedłem to sprawdzić. Był to Kai z jakimś mężczyzną. Ten mężczyzna był na prawdę potrzebny. Kai powiedział, że on potrafi przywrócić Uru do starego stanu. Zgodziłem się na to chociaż to był głupi pomysł. Mężczyzna o imieniu Iku usiadł przed Kouyou i zaczął go hipnotyzować. Siedziałem obok niego trzymając za rękę aż w końcu zasną. Iku pytał go o to co widzi on odpowiedział, że jest na scenie i właśnie leci piosenka My Devil On The Bed, że gra na gitarze, po czym zaczął rzucać się po łóżku. No tak przypominam sobie pod koniec piosenki światła zaczęły mrugać szybciej, a Uruha po prostu upadł na ziemie i wtedy przerwaliśmy koncert. Po przebudzeniu nie był już sobą. To wtedy naćpał się przed koncertem, a szybko mrugające światło wywołało omdlenie i zanik pamięci. Uru był dalej pod wpływem hipnozy, a ja bałem się o niego ponieważ zachowywał się dziwnie. Jakby uciekał przed czymś potem usiadł obok mnie i zaczął nucić My Devil On The Bed, przy czym płakał okropnie. Zobaczyłem, że go boli. Kazałem go obudzić, krzyczałem ze łzami w oczach, żeby go obudził ale on powiedział, że jeszcze nie czas, że to dobry znak. Nie mogłem na to patrzeć. Przytuliłem go do siebie i wtedy otworzył oczy. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Dzień dobry zdrajco - jego mina nagle się zmieniła był teraz zły.
- Uruha o co Ci chodzi - pytałem patrząc mu w oczy
- Już nie pamiętasz hmm ! - wrzasnął do mnie ściskając mocno moje ramiona
- Ale co mam pamiętać? - nie miałem pojęcia o co mu chodzi.
- Jak myślisz dlaczego zacząłem ćpać ?! - wbił swoje paznokcie w moje ramiona, z których poleciała krew.
- Może mi powiesz - syknąłem cicho pod wpływem bólu
- Widziałem jak rżniesz Kaia przed koncertem - płakał i puścił moje ramiona po czym usiadł ponownie spokojnie zasypiając.
Ćpał bo coś mu się przyśniło. Ja i Kai nigdy nie spaliśmy z sobą. Prawdziwą miłością darzę tylko Uruhę nikogo innego. Musiało mu się to przyśnić. Iku obudził go, a on wrócił do stanu, w którym stracił pamięć. Z jednej strony byłem szczęśliwy ale z drugiej strony okropnie załamany. Zostawiliśmy go i Iku w salonie, a ja i Kai poszliśmy do kuchni napić się czegoś i omówić sprawę. Opowiedział, mi że rozstał się z Miyavim i teraz mieszka u rodziców. Kiedy zaczął płakać przytuliłem go a wtedy do kuchni wszedł Uruha. Widząc jak przytulam chłopaka wrzasnął, że mnie nienawidzi i wybiegł z domu. Pobiegłem go poszukać. Byłem wszędzie, aż pomyślałem o naszym starym domu koło jeziora. Kiedy tam dotarłem nie było go w środku, ale to co zobaczyłem przez okno sypialni zszokowało mnie. Jego ciało powieszone na sznurze na drzewie. Zabił się. Pobiegłem tam ale nie dałem rady wejść na drzewo. Jego ciało okręciło się w moją stronę, a wyraz jego twarzy był przerażający. Nie miał zamkniętych oczu, jego twarz była blada, a usta były uśmiechnięte. Przyglądałem mu się i nagle poruszył się śmiejąc się ze mnie usłyszałem tylko śmiech i wtedy powiedział, że dołączę do niego i on się o to postara. Nie żył a mimo tego mówił. To nie był jego głos co przeraziło mnie na prawdę mocno. Uciekłem stamtąd do domu i siedziałem czekam do tej pory co się stanie. Zegary w moim domu zatrzymują się zawsze o godzinie 14:33 w czas jego zgonu. A co noc na moim ciele pojawiają się sińce w kształcie odwróconych krzyży i wtedy też jego zabawki nagle wszystkie są przy mnie jakby przypominając mi o nim. Czuje jego obecność, nie wychodzę z domu. Boję się. Nie otwieram drzwi nikomu. Jestem teraz zamknięty sam. Powoli czekając na śmierć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz