_____________________________________________________________________
Pierwszy dzień szkoły nie zapowiadał się najlepiej. Prawie
spóźniłem się na pierwszą lekcje. Wpadłem do klasy i usiadłem w ławce a wtedy
zadzwonił dzwonek. Oddychając szybko spojrzałem w stronę okna. Ujrzałem
chłopaka. Miał ciemne włosy i oczy był pomalowany . Siedział wpatrzony w okno a
brodę miał podpartą na dłoni. Był smutny, zdołowany, przybity życiem.
Obserwowałem go długo, aż w końcu chyba poczuł, że na niego patrzę. Odwrócił
się gwałtownie i spojrzał na mnie. Jego oczy pełne były złości i smutku. Nie
odwróciłem wzroku tylko uśmiechnąłem się delikatnie, wtedy ten przewrócił
oczami sprawiając, że poczułem się
odrzucony przez niego. Na lekcji nie zwracał uwagi na to co mówi nauczyciel ale
kiedy został o coś zapytany odpowiadał perfekcyjnie. Nie mogłem przestać na
niego patrzeć. Kiedy wychodziliśmy z klasy on nie wstał siedział dalej a słońce
oświetlało mu twarz. Kiedy wszyscy już wyszli chciałem jakoś zagadać ale jak
zawsze wyszedłem na idiotę. Spojrzał na mnie a ja tylko otworzyłem usta. Nie
chce sobie nawet wyobrażać jak wtedy wyglądałem. Wychodząc z klasy wiedziałem,
że na mnie patrzy i nie zauważyłem schodka więc przewróciłem się. Usłyszałem
tylko jak chłopak wstaje gwałtownie ale wstałem otrzepałem się i ukłoniłem
lekko do niego po czym cały czerwony od wstydu opuściłem szkołę. Włóczyłem się
po mieście do nocy. Nie miałem po co wracać do domu. Nie chciałem znowu słuchać
kłótni moich rodziców. Jak zawsze kłócili się o pieniądze. Miałem tego dosyć
więc do domu wracałem tylko na noc. Mieszkaliśmy biednej okolicy ale nie mogłem narzekać.
Kiedyś będzie lepiej. Rano przyszedłem do szkoły za wcześnie. Nikogo jeszcze
nie było ale wolałem to niż siedzenie w domu z rodzicami. Poszedłem na dach i
usiadłem na jego granicy machając beztrosko nogami. Spojrzałem w niebo po czym
zamknąłem oczy i wziąłem głęboki wdech. Wtedy usłyszałem jak ktoś idzie za mną.
Odwróciłem się i zobaczyłem tajemniczego chłopaka. Szedł w moją stronę.
Uważaj bo spadniesz – powiedział podając mi rękę.
Złapałem go wiedząc, że tylko sobie żartuje. Przywitałem się
z nim a wtedy tylko ukłonił się lekko i odszedł. To było naprawdę dziwne. No
ale nic. Poszedłem na lekcje siedział w mojej ławce, więc ja usiadłem na jego
miejscu i wtedy spojrzałem w okno. To było naprawdę przyjemne. Słyszałem
wszystko a jednocześnie myślałem nad sensem życia. Wtedy poczułem na sobie
czyjś wzrok. Odwróciłem się. To on na mnie patrzał. Zamieniliśmy się rolami czy
jak? Nic z tego nie rozumiałem. Przez kolejne kilka dni każdy dzień wyglądał
tak samo. Dziwne spojrzenia nieznajomego i włóczenie się cały dzień po mieście.
Nadszedł piątek a ja postanowiłem nie wracać na noc do domu. Nie znałem jednej
części miasta więc poszedłem ją sprawdzić. Na dzień dobry napadło na mnie kilka
chłopaków z pałkami. Zaciągnęli mnie w ślepy zaułek i wyklinali do mnie. Nagle
spadły płatki śniegu w pewnym momencie zatrzymały się i zaczęły unosić ku
górze. To było naprawdę dziwne.
Spojrzałem na księżyc, który był w pełni i nagle postać w ciemnym potarganym płaszczu
spadała na ziemię. Usłyszałem tylko huk i krzyk tych chłopaków. Zamknąłem oczy
i zasłoniłem uszy żeby tego nie słyszeć. Poczułem na swojej dłoni czyjąś rękę i
jakby przenieśliśmy się w tajemniczy świat. Było tu pięknie. Pierwsza moja myśl
była: „Czy ja umarłem? ‘’ . Było tu przepięknie. Tajemnicza postać zaprowadziła
mnie do małego pokoju. Pokój mały pełen kolorowych kwiatów.
Kim ty jesteś? – zapytałem.
wtem chłopak zdjął kaptur. Nie mogłem w to uwierzyć tajemniczy
chłopak ze szkoły to jakiś bóg śmierci, potwór ?! nawet nie wiem kim on jest.
Podszedł do mnie a nasze twarze były strasznie blisko siebie. Moje serce
zaczęło walić jak szalone. Jego oczy jakby czytały moje myśli nagle zmieniły
kolor, a ja zasnąłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz